muzyczka

sobota, 25 czerwca 2016

Rozdział 21

Na początek mały wstęp xD Postanowiłam uchylić nieco rąbka tajemnicy . Jestem osobą , która nie bardzo lubi szybkie historie . Dla mnie są nieco zbyt nierealistyczne . To co piszę , jest powiedzmy , że szczere . Miejsc niewiele jest zmyślonych , a prawdziwe to nieźle musiałam się naszukać , żeby je znośnie opisać . Między  Jackiem  a Elsą zacznie się dziać raz za jakieś 5 rozdziałów , a potem to dopiero jak znajdą klucze ... a to trochę zajmie . Więc przepraszam . Spróbuje jakoś wcześniej wplątać jakieś romantyczne elementy bo wiem , że są osoby , które na to czekają . 

Elsa

Od jakiegoś czasu miałam bardzo złe przeczucie . Czułam , że ktoś nas obserwuje . Szybko znaleźliśmy Lunę i odlecieliśmy trochę od stolicy . Po 15 minutach wylądowaliśmy na jakiejś łące pełnej kwiatów . Jack popatrzył na mnie i zapytał .
- To jaki jest kamień od wagi ? Rin i Len nie byli pewni co do nazwy kamienia , ale byli pewni co do koloru zielonego .
- Zielony turmalin ... przynajmniej tak mi się wydaje .
Wyciągnęłam z portfela klucz , a z pudełka zielony turmalin . Pogrzebałam chwilkę w torbie po czym w moich rękach znalazła się zielona wstążka .
- No to do dzieła - szepnęłam
Jack kucnął naprzeciw mnie i patrzył jak na kluczu kładę kamień i zaczęłam delikatnie wycierać kamień . Klucz po sekundzie drgnął i zamiast niego stała kobieta w prostej zielonej sukience . Jej falowane , brązowe włosy spływały jej , aż do pasa .
- Witam jestem Libra , a wy to ... ?
- Ja jestem Elsa , a to Jack - powiedziałam
- Miło mi was poznać . Zbieracie wszystkie klucze czy przez przypadek mnie znaleźliście .
- Zbieramy - odpowiedział Jack
- Ile już macie ? - spytała
- Ciebie i bliźnięta Rin'a z Len'em .
- Dobrze zaczęliście . Teraz wybaczcie , ale już wrócę . W razie potrzeby wzywajcie .
I znikła . Podniosłam klucz i włożyłam go do portfela koło Gemini i nakleiłam karteczkę z jej imieniem .
- I co ? To tyle ?
- Najwyraźniej
- Jakieś plany gdzie teraz lecimy ?
- Nie bardzo , pozwolisz , że tym razem zdam się na Ciebie .
- Można spróbować .
Następne miesiące upłynęły na poszukiwaniach kolejnego klucza , co jakiś czas miałam gorączkę , co było do mnie nie podobne , a Jack zbijał mi ją . 3 klucz poczuliśmy dopiero w połowie października w Szkocji .
- Poczułaś to ?
- Tak
- Czyżby trzeci klucz ?
- Jestem tego pewna , ale masz pojęcie gdzie jesteśmy ?
- Pitlochry .
- Co ?
- To jest nazwa miejsca w którym jesteśmy .
- Skąd to wiesz ?
- Jako strażnik potrafię podać nazwę miejsca w którym się znajduje oraz potrafię , mogę mówić w każdym języku .
- Mhm ... Zaczyna zmierzchać więc może tu wylądujemy ?
- Dobry pomysł .
W lecieliśmy na małą polane w lesie . Mimo , iż był październik i temperatury na tym terenie były już minusowe , ale wszędzie było pełno ludzi . Słychać było ich z daleka .
- Chcesz zobaczyć co się tam dzieje - spytał Jack .
- Chętnie .
Po miesiącach ćwiczeń latanie szło mi całkiem dobrze , ale brakowało mi pewności siebie , zwłaszcza po tym co się stało , mimo iż pocałunek był tylko po to , aby się ocknął .Czułam się dalej nieco niepewnie mimo tylu miesięcy po tym incydencie . Kiedy lecieliśmy trzymała Jack'a za rękę . Wiedział , że czuje się wtedy pewniej . Podlecieliśmy do tłumu chichoczących ludzi . Byli w rożnym wieku , dzieci i starsi .
- Jak myślisz co tu się dzieje ? - spytałam
- Gdyby było lato mógłbym zakładać , że kolonie czy jakaś wycieczka , ale teraz jest już połowa jesieni , za niedługo będę musiał sprowadzić zimę , a w Szkocji jesień jest zazwyczaj zimna i deszczowa .
Patrzeliśmy na nich a gdy całkiem się już ściemniło  , bransoletki , które mieli na rękach zabłysły .
- Uwaga ! Za chwile zacznie się pokaz zaczarowanego lasu . Postarajcie się nie rozdzielać .
Las , który chwile wcześniej był ciemny i złowrogi rozbłysk światłem tysiąca lampek . Całe drzewa świeciły , każdy innym kolorem . Krzewy i łuski również były oświetlone .
- Idziemy sami co ?  - zaśmiał się Jack
Kiwnęłam głową . Popatrzył na mnie z błyskiem w oku .
- Bardzo będziesz zła ?
- Za co ?
Przyciągnął mnie do siebie i szybko wziął mnie na ręce .
- Co ty robisz ?! - zapiszczałam
- Tak będzie szybciej .
Przycisnął mnie do siebie mocniej i wziął się szybko do góry . Czułam się dziwnie podekscytowana , adrenalina mi wzrosła .Przejechałam ręką po jego policzku po to , aby szybko poczochrać go po głowie . Przyłożył głowę do mojego policzka przez co nasze oddechy mieszały się . Zdawało mi się , że niemal mruknął . Wylądował w środku oświetlonego labiryntu z żywopłotu . Usiadł na ławce ze mną na kolanach .
- Nie sądziłem , ze tak będziemy się dogadywać - zaczął Jack
- Nie wierzyłam , ze kiedyś będę mogła rozmawiać a co dopiero przytulić kogokolwiek .
- Przytulić Ciebie jest dla mnie zaszczytem .
- Ciesze się , że mogę nazywać Cię przyjacielem .

Jack

Trzymałem Else blisko siebie . Kiedy powiedziała , że jestem od niej przyjacielem .Zrobiło mi się bardzo miło , ale jednocześnie zrobiło mi się nieco smutno . Chwile , które razem spędziliśmy były dla mnie ważne .Kiedy poznałem ją bliżej opowiedziała mi o swoich problemach . Nagle wstała z moich kolan .
- Chodź . Poszukamy tego klucza .
- Dobrze .
Wstałem niechętnie . Czuć było jego magie , ale bardziej wyraźnie . Szukając szliśmy koło siebie . Popatrzyłem na nią z profilu . Szczególną uwagę przyciągnęły jej czerwone usta ... nigdy nie widziałem , żeby je malowała . Przypomniałem sobie jak Elsa mnie pocałowała po to , aby wybudzić mnie spod działania syreny . Przypomniałem sobie każdy dotyk jej drobnych rąk . Może to się wydawać się nielogiczne , ale cieszyłem się , że zima już niedługo . Nie chce rozstawać się z Elsą , ale może jak spędze trochę czasu sam to ogarnę się trochę . Bo przecież to niemożliwe , że Jack Frost się zakochał . Szliśmy tak długo , aż doszliśmy do dziwnej altany .
- Myślisz , że ludzie nie widzą tych  kluczy ? - spytałem
- Raczej tak . Inaczej już dawno by je zabrali , sprzedali czy stopili .
- Ludzie to dziwne istoty  - odpowiedział dziwny , nieco za wysoki męski głos . Popatrzyłem w dół . Przed nami stał mały stworek . Ubrany w długą do połowy łydek suknie z liści . Miał może z pół metra .Na plecach miał duże skrzydła jak ważka .
- Czemu ludzie są dziwni ? -spytałem
- Są źli , chciwi i ... czekaj ty mnie widzisz ?
- A czemu nie mielibyśmy Cię widzieć ? - odpowiedziała pytaniem Elsa
- Jestem wróżką i tylko istoty magiczne potrafią ujrzeć inne istoty magiczne , czasami , bardzo rzadko , ludzie o oczach zielonych a zwłaszcza dziewczyny .
- Jestem Strażnikiem Marzeń . Ludzie mnie nie widzą dopóki nie uwierzą w moje istnienie .
- A ty dziewczyno ? Nie masz zielonych oczu .
- Chyba mogę przypuszczać , że jestem magiem lub czarodziejką
- Nie spotkałem żadnego  maga od co najmniej 200 lat . Pokażesz mi coś , aby to udowodnić ?
Patrzyłem na Else , która schyliła się i palcem zaczęła kreślić jakiś jeden zagmatwany symbol . Kiedy skończyła , Księżyc wyszedł za chmur , weszła w sam środek . Na jej skórze pojawiły się małe jasne świetliki . Wróżka popatrzyła na nią zaskoczona .
- Narysowałaś pani tę runę , aby przyzwać świetliki ?
- Po co przywołać coś większego ?
- Chciałbym wiedzieć czy mam się Ciebie bać .
Podleciałem wyżej i patrzyłem na jej wyczyny . Wróżka zmieniła jedną część runy niemal nie zauważalnie . Elsa dłońmi delikatnie zataczała kręgi . W okół niej pojawiała się gęsta mgła . Gdy zelżała  wokół Elsy było 29 jaj wielkości arbuza , a na niej siedział mały smok

CO TO ?!? czy to nowy rozdział ? xD