muzyczka

środa, 23 grudnia 2015

Rozdział 11


Elsa

Siedzieliśmy i rozmyślaliśmy gdzie jakich kluczy szukać . Po godzinnej dyskusji wyszliśmy z wody .
- Spakowałaś się już ? - spytał Jack
- Tak . Więc idź zbierz siły na lot chyba , że chcesz abym i tobie stworzyła jakiegoś pegaza ?
- Ten twój koń jest strasznie wolny więc podziękuje .
Zaśmiałam się
- Jak chcesz pójdę jej poszukać , a ty odpocznij .
Ubrałam płaszcz i poszłam w głąb lodowego lasu . Idąc po chwili ją ujrzałam jak siedziała pod drzewem i patrzała w niebo . Podeszłam do niej i pogłaskałam ją po głowie .
- Moja droga Luno czy mogę Cię prosić o pomoc . Czy polecisz ze mną w daleką podróż ?
Wstała powoli i zarżała .
- Rozumiem , że się zgadzasz . Wylecimy jutro . Teraz chodź , odpoczniesz sobie w moim pokoju .
I ruszyłyśmy w stronę zamku . Kiedy tylko weszłyśmy zamknęłam drzwi . Luna podeszła pod łóżko i położyła się na śnieżnym dywanie .i zasnęła .Wyszłam na balkon i patrzyłam w niebo , jak Słońce leniwie zachodziło . Mimo , że zaczęło się ściemniać ostatnie promienie Słońca delikatnie ogrzewały mi twarz  . Wdychałam chłodne i czyste powietrze tych gór . Olaf opowiadał , że teraz w niewielu miejscach jest takie . Ludzie tak bardzo zaniedbali Matkę naturę , że chciałabym móc coś z tym zrobić . Zamknęłam oczy i wyobrażałam sobie zaklęcia jakimi mogłabym spróbować naprawić ten świat , potem moje rozmyślania zeszły na tor zodiaków i tego co może się przydarzyć szukając ich . Na końcu moje rozmyślania zaczęły się kręcić wokół Jack"a , jak bardzo zmienił moje życie samym pojawieniem się.   Kiedy otworzyłam oczy po Słońcu została delikatna , żółtawa otoczka . Patrzałam na mój dawny dom . Arendell było teraz piękne .

Jack

Kiedy Elsa poszła po tego pegaza czy co to tam było postanowiłem pozwiedzać ten las . Lecąc widziałem mnóstwo małych , uroczych i zadziwiająco dokładnie odwzorowanych małych zwierząt . Nie zabrakło też dużych i duuużo mniej uroczych . Wszystkie były zrobione z lodu i śniegu. Po chwili poleciałem w stronę moje tymczasowego pokoju . Lecąc zauważyłem Else . Znowu nad czymś myślała , ale tym razem jej nie przeszkodziłem . Kiedy doleciałem na miejsce , ubrałem się w moje codzienne ubrania ( A Elsa dalej w ręczniku :D ) , Podszedłem do łóżka i zauważyłem list z dziwną pieczęcią przypominającą Słońce oplatane przez krople deszczu . Otworzyłem go delikatnie by nie zniszczyć pieczęci i wysunął się z niego list ręcznie pisany na dziwnym papierze
Drogi Jack'u 
Proszę wspieraj Elsę . Będzie tego bardzo potrzebowała .
Spraw ,żeby znowu zaczęła cieszyć się życiem 
Z poważaniem 
Livius I
Szczerze się tego nie spodziewałem . Skoro nawet Livius prosił , żebym pomógł Elsie to może być coś poważnego , albo Livius robi nas w balona . Włożyłem list z powrotem do koperty i dałem go do kieszeni z przodu bluzy . Ta kieszeń załamywała wszystkie prawa fizyki . Wydaje się być bardzo mała , ale to złudzenie . Trzeba nie lada wyczynu żeby coś tam znaleźć lub jak w moim wypadku szczęścia . Zazwyczaj znajduję to czego tam szukam . Skoro czekała mnie długa podróż , bo z Norwegi to jednak całkiem pokaźny kawałek do Japonii , położyłem się na łóżku . Było wyjątkowo miękkie , całe z delikatne śniegu , który w magiczny dla mnie sposób nie uginał się tylko cały czas był jak puszek . Zamknąłem oczy i po chwili zasnąłem . We śnie widziałem chyba Else . Była ubrana w długą , zieloną i lekko prześwitującą suknie . Siedziała pod drzewem na twarzy miała krew , która spływała delikatnie z jej brody prosto na suknie , tworząc przy dekolcie dużą , czerwoną plamę . Chciałem jej jakoś pomóc , ale nie potrafiłem się ruszyć . Pojawiła się przy niej dziewczynka z złotym kielichem wysadzanym kryształami . Nie słyszałem co mówiła , ale widziałem jak poruszała ustami , Elsa nawet nie otworzyła zamkniętych oczu . Dziewczynka uśmiechnęła się lekko i przycisnęła kielich do jej ust , że Elsa napiła się zawartości . Usłyszałem tylko krzyk Elsy i się obudziłem .Usiadłem szybko na łóżko , gdy usłyszałem pukanie .
- Otwarte
Elsa delikatnie otworzyła drzwi i wyjrzała przez niewielką szparę . Gdy mnie zobaczyła weszła i podeszła do mnie kładąc mi rękę na czole
- Wszystko w porządku ?
- Tak . Miałem tylko zły sen ...
Popatrzała na mnie ze współczuciem . Czyżby domyślała się , że nie ma czegoś takiego jak zły sen ? Że jest to co najmniej jakaś ingerencja Mroka .
- Która jest godzina ? - spytałem
- Mniej więcej 8 .
- To dobrze ...
- Gotowy ?
- Za 5 minut będę gotowy
- Dobrze poczekam na dworze .

Jeszcze jest środa ... jeszcze :D  23 :59 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz