środa, 30 grudnia 2015

Rozdział 16


Elsa

Po naszej krótkiej rozmowie lecieliśmy znów c ciszy . Po paru godzinach zauważyła, , że i Jack  i Luna się zmęczyli .
- Co powiecie na przerwę ?
- Nie trzeba .
- Widzę , że się zmęczyłeś . Chwila przerwy nas nie zbawi , a ty i Luna nabierzecie sił , zjecie coś i napijecie się
- Niech będzie
- Widzicie pod nami ten zagajnik ?
- Mhm
- Tam wylądujcie .
Luna od razu zanurkowała w dół i wylądowała pod wielkim kasztanem  , a Jack zaraz obok . Szybko zeszłam z Luny i wyciągnęłam butelki z wodą  i pudełko , w którym były różnego kształtu pierożki i małe , mięsne kuleczki o pięknym złotym kolorze . Podałam Jackowi butelkę wody i pojemnik z jedzeniem . Lunie zrobiłam wiaderko i nalałam tam wody . Jack szybko pochłonął i przekąski i wodę . Luna wypiła wszystko i zaczęła skubać trawę . Podeszłam do kasztana pod którym siedział Jack . Przyłożyłam czoło do pnia i szepnęłam
- Våkn opp min venn  (obudź się przyjacielu )
Kasztan , któremu pojawiały się pierwsze pączki szybko rozkwitnął sprawiając ,  że w całej okolicy czuć było jego zapach .
- Odpocznijcie jakiś czas .
- Ale my już odpoczęliśmy
- Jack sądząc po tym co jadłeś jesteśmy w Kazachstanie  . To znaczy , że jesteśmy nieco ponad w połowie . Zdrzemnij się , a ja w tym czasie pomówię z bliźniętami . Wypadało by się czegoś dowiedzieć o nich .
- Tylko chwilkę okey ?
- Dobrze , a teraz odpocznij .
Założył kaptur na głowę , opar ją o drzewo i zamknął oczy . Wyjęłam ostrożnie z plecaka portfel i wyjęłam klucz bliźniąt . Odeszłam kawałek , żeby rozmowa nie obudziła Jack'a .
- Gemini mogę was prosić ?
Z klucza zaczął pojawiać się dym i po sekundzie stali przede mną Len i Rin
- O co chodzi Ojōsan ( panienko ) Elso ? 
- Mogę prosić żebyście mi coś o sobie powiedzieli ? 
- Jesteśmy jak łatwo odgadnąć  bliźniętami . Żyliśmy normalnie przez 14 lat . Jak każde dziecko w naszych czasach . Pewnego dnia gdy zbieraliśmy w lesie maliny zauważyliśmy coś złotego . Kiedy go dotknęliśmy zostaliśmy wymazani z tego świata i przeniosło nas do innego świata . Był to wielki , ale pusty dom . Było w nim wszystko czego potrzebowaliśmy , poza innymi ludźmi . Później się dowiedzieliśmy , że gwiazdy nas wybrały , ponieważ żaden śmiertelnik nie widział klucza . Przenosiliśmy się z miejsca na miejsce , aż wylądowaliśmy blisko naszego rodzinnego miasta . Na dachu tej świątyni . Będąc samymi od 6 tysięcy lat zaczęliśmy się zmieniać , potrafiliśmy przyjąć każdy kształt jaki chcieliśmy , ale ten lubimy najbardziej .
- Dlaczego ?
- W takim wyglądaliśmy kiedy zostaliśmy zamknięci w tym kluczu . Raz do roku wszystkie znaki się spotykają i rozmawiają . Każdy z nich przebywa osobna , ale gdy jakaś osoba nas zbierze to miejsce w którym żyjemy łączą się i przebywamy razem . Przynajmniej tak nam mówili  My jesteśmy najmłodsi . Cieszymy się , że nas znaleźliście i już dłużej nie będziemy sami . Dziękujemy .
- Nie ma za co , ale mówiliście , że nie mamy dość mocy by was utrzymać . O co w tym chodziło ? 
- Wyobraź sobie dużą pustą beczkę . W środku jest wypełniona tylko trochę , ale z czasem gdy znowu tam zajrzysz będzie trochę więcej i znowu i znowu . Z czasem się napełni . Wasza energia dopiero została przebudzona , minie więc trochę czasu nim będziemy tu mogli być dłużej . 
- Dziękuje . Chcecie odpocząć ?
- Chętnie . Jeszcze raz dziękujemy , że nie będziemy sami .
I znowu pojawił w ich miejscu klucz .  Dowiedziałam się paru istotnych rzeczy . Rozmyślając o tym doszłam do Luny i Jack'a . Oboje spali . Wyciągnęłam z plecaka książkę o minerałach i usiadłam obok Jack'a . Nie wiedziałam w jaki sposób Bliźnięta zostały uwolnione , ale miało to chyba jakiś związek z tym kamieniem od Roszpunki .

Jack

Kiedy się obudziłem Elsa siedziała obok mnie i czytała książkę . Co jakiś czas coś zaznaczała . Słońce pomału zachodziło . Fajna chwilka nie powiem . Spodziewałem się , że Elsa obudzi mnie po jakiś maksymalnie 15 minutach , a musiałem spać co najmniej 2 godziny .
- Co czytasz ?
Wystraszyłem ją bo lekko podskoczyła . Trzepnęła mnie delikatnie w głowę
- Nie strasz mnie tak ! Czytam o minerałach . Mam wrażenie , że z następnymi znakami też trzeba jakieś kamienie dać ...
- Czy jest coś o czym nie pomyślałaś ?
- Nie wiem .
- Panna Perfekcyjna zawsze o wszystkim myśli .
- " Panna Perfekcyjna " ? Jesteś pewny , że panna ?
- A nie ?
- Może jednak nie ?
- A może jednak tak ?
- To czy nią jestem wiem tylko ja .
- Łatwo to sprawdzić .
Elsa podniosła prawą brew bardzo wysoko .
- Jak chciałbyś to niby sprawdzić ?
W tedy dopiero zrozumiałem jak to zabrzmiało .
- Zacznę Cię łaskotać , aż powiesz mi .
- Mogę skłamać i co wtedy ?
- Będę żyć w błędzie .
- Niech będzie .
Elsa rzuciła mi butelkę .
- Napij się . Znowu mamrotałeś przez sen .
- Co tym razem mówiłem
- Coś w stylu " Spokojnie będzie dobrze . To w cale nie boli . Nie ma czego się bać " BOtem przestałam Cie słuchać .
- To brzmi co najmniej dwuznacznie .
- No co ty nie powiesz .
- Czego dowiedziałaś się o Lenie i Rin ?
Zaczeła mi opowiadać jak potoczyła się rozmowa ( Jack spał , ale wy nie więc jak ktoś zapomniał to zapraszam wyżej XD ) .
- Porównali nas do beczki ? Serio ?
- Mhm
- Jestem ciekawy co takiego jeszcze potrafią
- Jak będziemy ich potrzebować to nam pomogą
- Skąd to wiesz ?
- Czuje to
Luna się obudziła i zarżała . Wstała i zaczęła szybko machać skrzydłami , ale nie tak by odlecieć .
- Chcesz już lecieć ? - spytała
Luna pokiwała głową i schyliła się lekko , żeby Elsa mogła łatwo na nią wejść . Elsa popatrzyła na mnie pytająco .
- Gotowa ?
- Gotowa , jeśli i ty jesteś gotów ( Kto mi powie z czego to jest cytat ? :P )
Elsa zgrabnie wskoczyła na Lunę i dalej lecieliśmy w stronę Grecji .

Przepraszam , że ostatnio nie było , ale biednemu zawsze wiatr w oczy . To komputer się nie chciał odpalić to internet padał ;-;

niedziela, 27 grudnia 2015

Rozdział 15


 Elsa

Jack wspaniałomyślnie pozwolił mi się przebrać . Poszedł jak to ujął ? " Coś zobaczyć " . Szłam sama przez miasto w stronę parku . Kiedy byłam już blisko miejsca w którym nocowaliśmy poczułam chłodny powiew . To znaczył , że albo Luna leci w moją stronę , albo gdzieś tu Jack przeleciał . Na spotkanie wyszła mi Luna . Szybko do mnie podeszła i łbem szturchnęła mnie w bark . Wyciągałam z plecaka długie i dość obcisłe czarne legginsy , do tego stworzyłam białą bluzkę na krótkim rękawie . Śnieżna bluzka przyjemnie ochładzała moje nagrzane plecy . Zabrałam się jeszcze za włosy . Zrobiła, sobie wysoko upiętego kucyka , którego związałam białą wstążką . Sukienkę spakowałam do torby . Popatrzałam na baletki które miałam na nogach i po chwili namysłu wyciągałam z torby miętowe adidasy . W głębi duszy wychwalałam Olafa pod niebiosy za te rzeczy które mi w ciągu wielu lat przyniósł .
- Jesteś gotowa na dalszą drogę Luno ?
Zarżała i podeszła bliżej mnie .
- Teraz wystarczy poczekać na Jack'a
Czekałyśmy na niego półgodziny . w tym czasie wplotłam w grzywę Luny małe kwiaty wiśni . Kiedy wreszcie się zjawił był bledszy niż zwykle .
- Stało się coś ?
- Nie ... Lecimy już ?
- Dobrze , a powiesz mi co takiego robiłeś ?
- Jak będziemy daleko od tego miejsca to Ci powiem .
- Dobra to następny cel Grecja .
Ubrałam plecak i jednym szybkim susem wskoczyłam Lunie na grzbiet .
- Mogę Cię prosić , żebyś przez jakiś krótki czas poleciała szybciej ? - spytał Jack Lunę .
Pokiwała głową i poszybowała szybko w górę . Lecąc , patrzałam jak ludzie chodzą i rozglądali się po parku . Za niedługo wiśnia przekwitnie . Naglę przykuło mnie jedno miejsce . Wokół niego było trochę śniegu , ale ludzie stali wokół czegoś i ewidentnie to podziwiali . Obróciłam głowę w stronę Jack'a . On obrócił się w drugą stronę tak aby nie patrzeć na mnie .

Jack

Miałem nadzieje , że nie widziała co było w tłumie tych osób . Zerknąłem na nią kątem oka i zauważyłem jej podniesioną pytająco brew . Kiedyś może jej powiem bo teraz mi raczej nie uwierzy  ( Ale o co chodzi dowiecie się później :D ) Lecieliśmy przez długi czas w ciszy .
- Jak Ci się żyje od kiedy jesteś Strażnikiem ?
- Dzieciaki zaczynają we mnie wierzyć więc jest genialnie .
- To dobrze . Ciekawi mnie jedna rzecz .
- Jaka ?
- Ta dziewczynka mnie widziała . Jest pierwszą zwykłą osobą , która mnie widzi . I jedyną od 250 lat . Nawet sprzedawca w tej " knajpce " nie był zwykły . Miał taką dziwną aurę . Nigdy takiej nie widziałam , ani o takiej nie czytałam .
- Widzisz ludzką aurę ?
- Czasami kiedy ktoś , coś bardzo przeżywa potrafię ją zobaczyć . Aury są niezwykłe u normalnych ludzi w sumie nie potrzeba silnych emocji . Wystarczy małe uczucie i już je widać . Stąd wiem , że ludzie w tamtym tłumie byli w większości zdziwieni .
- A jaką ja mam  teraz ?
- Osoby nieśmiertelne mają specyficzną aurę , która potrzebuję mocnego impulsu żeby się zmienić . - Patrząc na Ciebie mogę powiedzieć , że jesteś poddenerwowany .
 Nieźle mnie zaskoczyła . Naprawdę potrafiła odczytać moją aurę .
- To co takiego jeszcze potrafisz ?
- W teorii ? Wiele , a w praktyce nie bardzo wiem . Nie miałam jakoś okazji wypróbować wszystkich umiejętności . Po za tym ostatnio z coraz większą łatwością przychodzi mi rzucanie prostych czarów .
- Więc przez te 250 lat uczyłaś się magi , zielarstwa , kultury Japonii ...
- Wszystkich krajów - przerwała mi Elsa
- Kultury wszystkich krajów , widzisz aurę . Coś jeszcze pominąłem ?
- Czytałam co nieco o historii i mitach . Wiesz , że bogowie greccy , rzymscy , nordycy , japońscy i inni na prawdę istnieją ?
- Serio !?
- Tak . Rzadko się pokazują , a jak się pokazują to głównie po to by uwieść jakiegoś człowieka bądź inne stworzenie .
- Spotkałaś jakiegoś ?
- Dawno temu najprawdopodobniej Nike - boginie zwycięstwa .
- Po czym poznałaś , że Nike ?
- Na plecach miała skrzydła . Po za tym zdawało mi się , że czasami wołała " zwycięstwo " . Więc pomyślałam  że to Nike
- Więc miałaś dość przyjemnie i niezwykłe życie
- Niezwykłe ? W ciągu 250 lat widziałam tylko raz wyszłam z domu i nikt mnie nie widział . Nike Neil , Horo tylko ich widziałam . Nike raz , a Neila i Horo czasami . No i Olaf co pełnie przychodził na chwilę .
- Ale nie przeszkadzało Ci to . Miałaś jakieś zajęcie . Uczyłaś się , czytałaś , jednym słowem miałaś coś co chciałaś robić i robiąc to wkładałaś w to całą duszę .
- Ty także miałeś coś takiego . Chciałeś rozbawiać dzieci czyż nie ? Mimo że Cię nie widziały kochałeś je i były dla Ciebie ważne prawda ?
- W pewnym sensie masz rację . Nie miałem z kim rozmawiać . Dlatego lubiłem wcześniej wkurzać Kangura znaczy Zająca . Jako jeden z pierwszych zauważył mnie i zaczął zemną rozmawiać .
- Ale teraz ta samotność Ci już minęła prawda ?
- Trochę
Podleciałem trochę bliżej Luny i Elsy .
- Od teraz cokolwiek się stanie zawsze będę z Tobą . - powiedziała po czym palcem wskazującym dotknęła pod którym biło moje serce ( Bo jak napisałam , że w lewą pierś to źle to brzmi :D ) - zawsze znajdziesz mnie tutaj


Lekko spóźniona , ale te 5 minut chyba wybaczycie ? :D 



sobota, 26 grudnia 2015

Rozdział 14


Elsa

Wieczorem , gdy Słońce niemal już zaszło , zebraliśmy się i poszliśmy w głąb parku , tam gdzie posłałam Lunę .Zastaliśmy ją jak patrzyła na Księżyc , który właśnie wyłaniał się na horyzont . Kiedy nas zobaczyła położyła się i podniosła skrzydło .
- Co ona robi ? - spytał Jack
-Zdaje się , że chce byśmy się położyli pod jej skrzydłami i zasnęli . Chcesz odpocząć , czy raczej wolałbyś coś zjeść ?
- w sumie można by coś jeszcze zjeść .
Wyciągam z torby pudełko . Kiedy je otworzyłam na pokrywce pojemnika pojawiły się 2 pary pałeczek . W środku było paręnaście rodzai sushi , trochę Gomae , paręnaście Takoyaki i znowu marę onigiri . Zaczęliśmy jeść . Miałam problemy , żeby się w niektórych momentach przełamać , ale spróbowałam każdej potrawy , znaczy zjadłam po jednej sztuce z wszystkiego . Jack nie wybrzydzał i pochłonął wszystko . Kiedy zjedliśmy odłożyliśmy pałeczki do pudełka . Gdy go wsadzałam wyciągałam z torby wodę . Rzuciłam ją Jack'owi złapał , odkręcił i duszkiem wypił od razu całą zawartość .
- Cholernie słone to było
Odkręciłam i wzięłam łyk wody .
- Trochę
- To teraz spać ? Chyba , żeby Ci przeszkadzało gdybym spał obok Ciebie
- Czemu miało by mi to przeszkadzać ?
- Nie wiem .
Wyciągałam z torby dwa duże koce . Jeden położyłam pod Luną , którą poprosiłam by wstała , drugi położyłam tak żebyśmy się mogli na nim wygodnie położyć . Kiedy wszystko było gotowe zawołałam do Jacka
- Połóż się pierwszy ja jeszcze tylko wszystko pochowam do torby .
Skinął głową i położył się po skrzydłem Luny . Po chwili położyłam się obok niego , a Luna przykryła nas swoimi śnieżnymi skrzydłami .
- Może być ? - zapytałam
- Całkiem przyjemnie . Luna jest tak fajnie chłodna
- Domyślasz się z czego jest zrobiona .
- No nie wiem . Na pewno nie z lodu i śniegu .
I nastała chwila ciszy . Przełamałam ją
- Dziękuje
- Za co ?
- Za to , że ze mną tu jesteś , że zgodziłeś się ze mną polecieć .
- Cała przyjemność po mojej stronie .
- A teraz odpocznij . To , że teraz jest łatwo nie znaczy , że będzie tak przez cały czas .
- Ach jak miło dodajesz otuchy nie powiem .
- Dobranoc Jack
- Dobranoc Elsa
Patrzyłam na gwiazdy . Wyglądały nieco inaczej niż te w moim domu . Odwróciłam się w stronę Jack'a i zauważyłam , że już śpi . Sama zakłam oczy i poszłam spać . Może i nie potrzebuje snu , ale czuje się bardziej po nim wypoczęta .

Jack

Kiedy się obudziłem świtało . Popatrzyłem na Else , spała bardzo blisko mnie . Jej mała , drobna ręka była oparta o pój policzek , za to moja ręka była na jej biodrze . Odległość między nami była bardzo nie wielka . Nie chciałem wprowadzić Else w zakłopotanie więc ściąłem rękę z jej bioder i jeszcze delikatnie się od niej odsunąłem .
- Dzień dobry Jack
- Cześć
Elsa zdjęła rękę z mojego policzka i lekko się zarumieniła .
- Przyjemnie Ci się spało ? - spytałem
Popatrzyła mi w oczy , po czym uśmiechnęła się jakby wiedziała coś o czym ja nie wiem , a powinienem .
- Dobrze , ale Tobie chyba spało się chyba lepiej . Wiesz , że mówisz przez sen ?
- A co mówiłem ?
- Po za dziwnymi i cichymi jękami ? Mamrotałeś coś bez sensu .
Mimo że to powiedziała jej oczy mówiły , że nie do końca była szczera , ale na razie nie będę drążył tego tematu .
- A Tobie Co się śniło ? - kolejny raz zapytałem
-Nie jestem pewna , ale możliwe , że śniła mi się waga .
- W sensie ten znak zodiaku ?
- Mhm . Widziałam tylko kontur kobiety . W ręce trzymała wagę był na niej jakiś zielony kamień . Całe jej tło było zielone .
- Zielony kamień ? Co to znaczy ?
- Nie wiem . Klucz Lena i Rin zareagował na kamień od Roszpunki ...
- Roszpunki ? Znałaś Roszpunkę ?
- Była moją kuzynką . Teraz już nie żyje .
- Wiem , ze nie żyje . Pamiętam ją jak miała długie blond włosy . Potem Julek jej obciął i miała do końca życia brązowe .
- Z brązowymi była na mojej koronaci .
- Nie smuć się . Idziemy coś jeszcze zobaczyć , czy lecimy po wagę ?
- Skoro już tu jesteśmy to może zjemy coś tutaj ?
- Dobry pomysł ! A co ?
- Mama od tej dziewczynki z wczoraj poprosiła bym przyjęła w ramach podziękowań 500 jenów . Z tego co wyczytałam na tych broszurach powinno starczyć 2 rameny
- Rameny ?
- Jesteś starszy , a nawet nie wiesz jak się nazywa zupa japońska .
- No dobra , ale pozwolisz , że polecimy .
- Luna jeszcze śpi .
- A kto tu coś mówił o Lunie ?
- Wstałem i wziąłem jej torbę . Elsa w tym czasie wstała . Wziąłem ją szybko w ramiona i poleciałem w górę .
- Jack ...
- Tu twoje prywatne linie lotnicze " Jack " w czym mogę pomóc ?
- Nie tak wysoko . Nie zauważysz tej karczmy
- Karczmy ? Tego słowa już raczej się nie używa . Sądząc po tym co tam serwują będzie to jakaś mała knajpka .
Ale tak jak chciała obniżałem lot . Elsa bardziej wczepiła się w bardziej w moją bluzę, a mi po raz pierwszy przeszedł dreszcz . Wyciągała swoją rękę i poleciałem w wybranym przez nią kierunku .
Elsa zamówiła dla nas 2 rameny nie używając ani jednego słowa tylko gestów .  Kiedy kucharz przyniósł na ladę stolika 2 miseczki uśmiechnął się serdecznie do Elsy i zaczął obsługiwać innych klientów .
- Jak już zjesz makaron i dodatki przechyl miseczkę i wypij bulion - pomogła mi Elsa
- Przecież wiem
- Nie wątpię po prostu przypominasz mi zachowaniem Anie  Wiecznie uśmiechnięte dwa wolne duchy .
Kiedy skończyliśmy jeść Elsa zostawiła pieniądze na blacie obok miseczek i wyszliśmy
- Zanim polecimy pozwolisz , że się przebiorę ?
- Spoko .


piątek, 25 grudnia 2015

Rozdział 13

Elsa

Po wyjściu z okolic świątyni wróciliśmy tą samą drogą w stronę jeziora ( A teraz mała ciekawostka to z świątynią to prawda a co do jeziora to nie mam zielonego pojęcia :D obawiam się , że jednak nie . ) Po paru minutach byliśmy nad brzegiem . Wszędzie wokół czuć zapach kwitnącej wiśni . Piękne drzewa rosły tak blisko , iż niektóre nawet " wchodziły " do wody . Była mniej więcej 12 , więc wyciągałam duży pojemnik z torby . Jak niemal w torbie pudełko też było zaczarowane . Pojawiało się w nim jedzenie w zależności od pory dnia i kraju . Otworzyłam je i w środku były 3 ryżowe kulki .  Dałam 2 Jack'owi i sobie zostawiłam jedną . Kiedy już zjedliśmy w ciszy , wyciągam wodę w buteleczkach . W nich woda pojawiała się co godzinę . Usiedliśmy koło siebie na trawie i patrzyliśmy jak kwitną wiśnie .
- Wiesz , że wiśnie kwitną przez tydzień maksymalnie dwa ? Dlatego Japończycy  obchodzą to święto Odpoczywają i cieszą oczy tym cudnym widokiem , ale głównie chodzi o to by uświadomić sobie kruchość ludzkiego życia .
- Jesteś chodzącą Wikipedią wiesz ?
- Przez ostatnie 250 lat tylko książki czytam , a mam tendencje do szybkiego zapamiętania tego co raz przeczytałam . Więc moja wiedza jest rozwinięta w wielu kierunkach .
- I tu jest wielka różnica między nami . Ja od 300 lat się bawię
- Od kiedy miałam 6 lat przestałam się bawić . Po tym jak skrzywdziłam Anie zawsze byłam  sama .
- Ale teraz już nie jesteś . W razie smutku wpadnij na biegun , albo  tam gdzie akurat jest śnieg ( czyli nie do Polski ;-; )
- Dzięki - mówiąc to nachyliłam się i poczochrałam Jak'a po włosach .
Jako , iż już zjedliśmy włożyłam butelki i pudełko do torby . Kiedy odwróciłam się z powrotem w  stronę Jack'a dziwnie się uśmiechał .
- Wiesz  , że oddam Ci zniszczenie mojej pięknej fryzury ...?
- Wiesz , że wygląda dokładnie tak samo jak chwile wcześniej ?
- Za to ty za chwilę będziesz wyglądać nieco inaczej , odpłacę się za czochranie mnie .
- Jakie czochranie ? Tu się przecież nic nie stało .
Zaczęliśmy chichotać . Jack zaczął mnie naglę łaskotać . Przez chwilę kiedy mnie atakował dusiłam się ze śmiechu , ale szybko wychwyciłam chwile gdy się odsłaniał i również zaczełam go łaskotać. Mimo , że turlaliśmy się po ziemi nikt nas nie zauważył . Kiedy już się opanowaliśmy Jack miał lekkie rumieńce .

Jack

Elsa miała ogromny rumieniec na policzkach ., a z jej twarzy nie schodził uśmiech przez jakiś czas .Elsie z warkocza został tylko parę górnych części splecionych włosów , większość wstążki wysunęła się z warkocza .Elsa zauważyła , że patrze na jej włosy i szybkim ruchem wyciągała wstążkę z włosów . Jej długie platynowe włosy lekko falowane , dzięki warkoczowi , opadały swobodnie na plecy .
- Chcesz coś zobaczyć ? - spytała
-To zależy
Wstała i podeszła do drzewa wiśni i przyłożyła do niego rękę . Zamknęła oczy i coś szeptała . Poczułem delikatny i ciepły wiatr . Kiedy Elsa odsunęła się od drzewa płatki kwiatów nie były już tylko różowe . Gdzieniegdzie były jeszcze inne kolory . Żółte Czerwone , Pomarańczowe , Zielone , Niebieskie , Fioletowe i ogólnie tęczowe .
- Mamo ! Mamo ! Patrz wiśnia którą dotykała tamta pani w niebieskie sukience , nagle stała się kolorowa  - zawołała jakaś mała dziewczynka .
- Niewidzie nikogo w niebieskiej sukience . A które drzewo ma niby kolorowe kwiaty ? - zapytała pani idąca obok dziewczynki .
Dziewczynka podeszła i dotknęła wiśni .
- To te .
- Niesamowite masz racje . Gdzie niby stoi ta pani ?
- Tu - powiedziała mała i podeszła do Elsy
Elsa uśmiechnęła się , kucnęła przed dziewczynką i zerwała jedno źdźbło trawy . Znowu coś szeptała i źdźbło zmieniło się w niedużą gałązkę wiśnie . Każdy kwiat miał inny kolor .
- Uważaj na tą gałązkę . Jest prawdziwa więc dbaj o nią . A teraz pokarz ją mamie .
Kiey dziewczynka poszła pokazać mamie gałązkę , Elsa patrzyła na nią z lekkim uśmiechem .
- To chyba pierwsza osoba poza strażnikami , która mnie widzi
- Widzisz masz już swoją pierwszą fankę . W tym tempie kiedyś będziesz taka znana jak ja .
Kiedy skończyłem mówić dostałem śnieżką w głowę . Już chciałem jej oddać kiedy ta mała podeszła i przytuliła Else . Wzruszyła się tym niewinnym gestem i zrobiła małego króliczka z śniegu .
- Nigdy Ci nie stopnieje . Tak długo jak będę żyć tak długo ten lód się  nie rozpuści .
Mała i jej mama po chwili poszły . Patrzyłem na Else jak stała w świetle Słońca , które pomału już chyliło się ku zachodowi . Wiatr rozwiewał wokół nas płatki wiśni .
Pierwszy dzień podróży , a ja już nie umiem wyobrazić sobie naszego pożegnania
( Bo się nie pożegnacie  , dopóki ja tak nie powiem :D )


czwartek, 24 grudnia 2015

Rozdział 12


Jack

Powiem szczerze ten koń leciał o wiele szybciej niż przypuszczałem . Elsa powiedziała , że nazywa się Luna . Nadążałem za nią , ale jak na konia z lodu i śniegu nieźle się trzymała . Lecąc obok niej miałem wrażenie jakby była żywa , jakby nie została stworzona przez Else tylko przez tą samą siłę co wszystko na tym świecie . Jak wcześniej wchodziła  do pokoju w którym przebywałem , nie zauważyłem ,  że przebrała się . Sukienka na bardzo cienkich niemal przezroczystych ramiączkach cała niebieska . Do tego baletki , również niebieskie . Włosy zaplotła w warkocz , widziałem tam ciemno niebieską wstążkę wplecioną w włosy . Związane je miała białą wstążką któa opadała na jej plecy .
Patrzyła w przestrzeń . Po chwili przyłapała mnie na tym , że się jej przyglądam .
- Stało się coś ? - spytała
- Nic . Ładna sukienka .
- ... Dziękuje .... Nie bardzo wiedziałam jak zrobić yukate więc zrobiłam zwykłą sukienkę ....
Dla mnie nie była zwykła , a piękna 
- A po co yukata . To jest taka sukienka chińska nie ?
Zaśmiała się lekko
- Coś w ten deseń . Nie wiem jak wygląda więc nie mogłam jej odwzorować . O ile mnie czas nie myli teraz jest Hanami , czyli tradycyjny japoński zwyczaj podziwiania urody kwiatów, w szczególności kwiatów ozdobnych wiśni 
- Dzięki za wytłumaczenie .
- Proszę 
Lecieliśmy 2 godziny , gdybym wziął Else na ręce bylibyśmy tam w godzinę , ale w ten sposób porozmawialiśmy dłużej . Z bliżej nie znanych mi powodów ogromnie lubiłem z nią rozmawiać . Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym  . Czułem , które tematy powinienem omijać , działało to z obu stron . Kiedy dolecieliśmy już na miejsce Elsa poprosiła Lunę by poczekała w głębi parku , w którym wylądowaliśmy . Park Yoshina w Narze . 
- Elsa dlaczego to miejsce ? 
- Nie wiem . Powiedzmy , że to intuicja . 
Szliśmy przez ogromny park . Tylko nieliczne drzewa nie były jasno różowe . Wszędzie kwitły wiśnie , a pod nimi siedziały całe rodziny wpatrzone jak wiśnia gubi pomału pierwsze płatki . Przypomniało mi się , że u Elsy też kwitną wiśnie . Widziałem jak jej oczy błyszczały z podniecenia  . Nigdy nie opuszczała okolic Arendell . Kiedy sobie szliśmy cały czas prostą drogą , Elsa naglę stanęła . Obejrzała okolice po czym wzięła głęboki wdech . Ruszyła szybciej do przodu i po  chwili skręciła w prawo . Raz skręcała w lewo , raz w prawo aż doszliśmy do wielkiej świątyni .
- To tutaj - powiedziała głosem nie podobnym do niej
- Co ?
- Tutaj jest klucz - powiedziała już normalnie 
- Gdzie ? 
- Nie wiem poszukajmy . Ja na dole ty wyżej dobra ? 
Pokiwałem głową i wzleciałem nieco wyżej . Na dachu widziałem stare gniazdo , ale czułem od niego jakąś inną energie . Podleciałem do niego i wyjąłem z niego klucz . Był wielkości mojej dłoni , cały złoty , tylko w części gdzie teoretycznie się go by trzymało do otwarcia drzwi był jakiś symbol . Zleciałem na dół
- Znalazłem coś .
Przyszła z środka świątyni i podeszła do mnie 
- Mogę zobaczyć ? 
- Jasne 
Podałem jej klucz . Uśmiechnęła się
- Bliźnięta .
- Co bliźnięta ?
- To jest zodiakalny znak bliźniąt . 

Elsa 

- Pozwolisz , że go wytrę ? - spytałam
- Oczywiście
Wyjęłam pierwszą ściereczkę z brzegu - żółtą . Wytarłam cały klucz gdy na ścierce zauważyłam jakieś małe kamyczki . Przypominały mi ten , który moja kuzynka Roszpunka mi kiedyś wysłała . Ściągnęłam z szyi wisiorek i przyłożyłam do klucza żeby porównać kolory . Kiedy kamień dotknął klucza , który leżał na ściereczce klucz zaczął świecić , odsunęłam się i naglę na miejscu klucza pojawiła się dwójka dzieci . Chłopiec i dziewczynka .
Blond włosi z wielkimi pistacjowymi oczami . Mogli mieć nie więcej niż 14 lat . 
- Ehm ... Hejka - zaczęła nieśmiało dziewczynka
- Jestem Len - powiedział chłopak 
- A ja Rin - dodała dziewczynka - kiedy jesteśmy razem mówcie nam po prostu gemini .
- Jestem Elsa , a to Jack - przedstawiłam nas . 
Patrzyli na nas chwilkę po czym zaczęli mówić jednocześnie ( ogólnie to raczej do końca będą mówić jednocześnie )
- Którzy jesteśmy z kolei ?
- Pierwsi . Pomożecie nam znaleźć inne znaki ? - spytałam
- Pewnie . O ile się nie mylimy Waga powinna być gdzieś w okolicach Grecji . Chyba na tym całym Akropolu . A teraz przepraszamy , ale z powrotem wrócimy w formę klucza . Jak już będziecie mieć więcej mocy będziemy mogli przebywać z wami dłużej . Żebyśmy się znowu pojawili niech któreś z was wypowie nasze imię w sensie , że gemini . Do zobaczenia Elso i Jack'u . 
Pojawił się dym i zamiast Lena i Rin pojawił się klucz . Tyle , że tym razem był całkiem ciepły . Wyciągam z torby specjalny portfel i wsadziłam bliźnięta do przygotowanego przeze mnie wczoraj otworu z napisem " bliźnięta " 
- To było trochę dziwne - powiedział Jack
- Mogło być gorzej . Na szczęście zaczęliśmy od spokojnego znaku . Boję się co może być z innymi . Baran , Panna i Waga też powinni być w miarę spokojni , ale co do innych nie jestem pewna . 
- Mają ciekawe imiona nie ?
- Len to z japońskiego lewa strona , a Rin prawa więc jest tu taka mała gra słów . 
- Czy jest coś czego nie wiesz ?
- Hm ... co chciałbyś teraz zrobić ? Tego nie wiem , a Luna jeszcze nie odpoczęła .
- Może skoro jest to całe Hanami to pójdziemy tak jak inni oglądać kwitnącą wiśnie ?
- Dobrze . Fajnie by było gdyśmy w przyszłym roku mieli okazje tu wtedy być 
-  Było by bardzo miło , ale nie wiem co może odwalić Mrokowi i innym siłą ciemności . Ale jak na razie jestem na tak . 


Rozdział miał być krótszy , ale stara Karin się rozpisała :D 

środa, 23 grudnia 2015

Rozdział 11


Elsa

Siedzieliśmy i rozmyślaliśmy gdzie jakich kluczy szukać . Po godzinnej dyskusji wyszliśmy z wody .
- Spakowałaś się już ? - spytał Jack
- Tak . Więc idź zbierz siły na lot chyba , że chcesz abym i tobie stworzyła jakiegoś pegaza ?
- Ten twój koń jest strasznie wolny więc podziękuje .
Zaśmiałam się
- Jak chcesz pójdę jej poszukać , a ty odpocznij .
Ubrałam płaszcz i poszłam w głąb lodowego lasu . Idąc po chwili ją ujrzałam jak siedziała pod drzewem i patrzała w niebo . Podeszłam do niej i pogłaskałam ją po głowie .
- Moja droga Luno czy mogę Cię prosić o pomoc . Czy polecisz ze mną w daleką podróż ?
Wstała powoli i zarżała .
- Rozumiem , że się zgadzasz . Wylecimy jutro . Teraz chodź , odpoczniesz sobie w moim pokoju .
I ruszyłyśmy w stronę zamku . Kiedy tylko weszłyśmy zamknęłam drzwi . Luna podeszła pod łóżko i położyła się na śnieżnym dywanie .i zasnęła .Wyszłam na balkon i patrzyłam w niebo , jak Słońce leniwie zachodziło . Mimo , że zaczęło się ściemniać ostatnie promienie Słońca delikatnie ogrzewały mi twarz  . Wdychałam chłodne i czyste powietrze tych gór . Olaf opowiadał , że teraz w niewielu miejscach jest takie . Ludzie tak bardzo zaniedbali Matkę naturę , że chciałabym móc coś z tym zrobić . Zamknęłam oczy i wyobrażałam sobie zaklęcia jakimi mogłabym spróbować naprawić ten świat , potem moje rozmyślania zeszły na tor zodiaków i tego co może się przydarzyć szukając ich . Na końcu moje rozmyślania zaczęły się kręcić wokół Jack"a , jak bardzo zmienił moje życie samym pojawieniem się.   Kiedy otworzyłam oczy po Słońcu została delikatna , żółtawa otoczka . Patrzałam na mój dawny dom . Arendell było teraz piękne .

Jack

Kiedy Elsa poszła po tego pegaza czy co to tam było postanowiłem pozwiedzać ten las . Lecąc widziałem mnóstwo małych , uroczych i zadziwiająco dokładnie odwzorowanych małych zwierząt . Nie zabrakło też dużych i duuużo mniej uroczych . Wszystkie były zrobione z lodu i śniegu. Po chwili poleciałem w stronę moje tymczasowego pokoju . Lecąc zauważyłem Else . Znowu nad czymś myślała , ale tym razem jej nie przeszkodziłem . Kiedy doleciałem na miejsce , ubrałem się w moje codzienne ubrania ( A Elsa dalej w ręczniku :D ) , Podszedłem do łóżka i zauważyłem list z dziwną pieczęcią przypominającą Słońce oplatane przez krople deszczu . Otworzyłem go delikatnie by nie zniszczyć pieczęci i wysunął się z niego list ręcznie pisany na dziwnym papierze
Drogi Jack'u 
Proszę wspieraj Elsę . Będzie tego bardzo potrzebowała .
Spraw ,żeby znowu zaczęła cieszyć się życiem 
Z poważaniem 
Livius I
Szczerze się tego nie spodziewałem . Skoro nawet Livius prosił , żebym pomógł Elsie to może być coś poważnego , albo Livius robi nas w balona . Włożyłem list z powrotem do koperty i dałem go do kieszeni z przodu bluzy . Ta kieszeń załamywała wszystkie prawa fizyki . Wydaje się być bardzo mała , ale to złudzenie . Trzeba nie lada wyczynu żeby coś tam znaleźć lub jak w moim wypadku szczęścia . Zazwyczaj znajduję to czego tam szukam . Skoro czekała mnie długa podróż , bo z Norwegi to jednak całkiem pokaźny kawałek do Japonii , położyłem się na łóżku . Było wyjątkowo miękkie , całe z delikatne śniegu , który w magiczny dla mnie sposób nie uginał się tylko cały czas był jak puszek . Zamknąłem oczy i po chwili zasnąłem . We śnie widziałem chyba Else . Była ubrana w długą , zieloną i lekko prześwitującą suknie . Siedziała pod drzewem na twarzy miała krew , która spływała delikatnie z jej brody prosto na suknie , tworząc przy dekolcie dużą , czerwoną plamę . Chciałem jej jakoś pomóc , ale nie potrafiłem się ruszyć . Pojawiła się przy niej dziewczynka z złotym kielichem wysadzanym kryształami . Nie słyszałem co mówiła , ale widziałem jak poruszała ustami , Elsa nawet nie otworzyła zamkniętych oczu . Dziewczynka uśmiechnęła się lekko i przycisnęła kielich do jej ust , że Elsa napiła się zawartości . Usłyszałem tylko krzyk Elsy i się obudziłem .Usiadłem szybko na łóżko , gdy usłyszałem pukanie .
- Otwarte
Elsa delikatnie otworzyła drzwi i wyjrzała przez niewielką szparę . Gdy mnie zobaczyła weszła i podeszła do mnie kładąc mi rękę na czole
- Wszystko w porządku ?
- Tak . Miałem tylko zły sen ...
Popatrzała na mnie ze współczuciem . Czyżby domyślała się , że nie ma czegoś takiego jak zły sen ? Że jest to co najmniej jakaś ingerencja Mroka .
- Która jest godzina ? - spytałem
- Mniej więcej 8 .
- To dobrze ...
- Gotowy ?
- Za 5 minut będę gotowy
- Dobrze poczekam na dworze .

Jeszcze jest środa ... jeszcze :D  23 :59 


sobota, 19 grudnia 2015

Oby do środy

Hejka wszystkim !
Może ktoś zauważył , że z zeszłym tygodniu nie było rozdziału . Powód jest taki iż 2 dni byłam na urodzinach . Dziś i jutro będę mieć podobną sytuacje , więc jest mi przykro , ale i w ten weekend nic nie wrzucę . W zamian mogę powiedzieć , że od środy zacznie się mój prezent dla wszystkich czytelników . Od środy 23.12.2015 CODZIENNIE  będę wrzucać 1 rozdział  , aż do moich urodzin ( 2.01.2015 ) Problem może być 1 stycznia bo sylwester i tak dalej ... Zatem do zobaczenia w środę ! 

sobota, 5 grudnia 2015

Rozdział 10


Jack

- Jak to o nas ? -spytałem
- Osoby , które się nie znają naglę się spotkały .... Byłeś na początku bardzo samotny prawda ? Dopóki Strażnicy Cię do siebie nie przyłączyli . Po za tym są tu dopiski .  Przy fragmencie " dwie dopełniające dusze "  są dopiski . " Para ziemi , ognia , światła , wody " , ale są pokreśleni , że z ledwością da się je odczytać . Jesteś " Lodowa para " , która jest podkreślona . Bo nie wiem jak ty , ale ja nie znam nikogo kto potrafi władać lodem czy śniegiem .
- Dobra powiedźmy , że ogarniam , ale o co chodzi z tymi 12 kluczami ? ( Fani Fairy Tail wiedzą :P )
- Myślę , że może chodzić o 12 znaków zodiaku . Jeśli miałabym racje to ciekawe czy zwykłe , chiński czy celtyckie . A może są jeszcze jakieś inne ...
- Klucze do znaków zodiaku ? Nie bardzo mi to pasuje .
- Teraz nie wiem gdzie , ale kiedyś gdzieś czytałam , że każdy znak zodiaku istnieje naprawdę . Jest jednak ukryty , żeby go otworzyć potrzeba specjalnych zaklęć do każdego z osobna . Hmmm ... jeśli to prawda to wygląda na to , że po raz pierwszy wyruszę gdzieś dalej niż Arendelle  . Chcesz mi towarzyszyć ? Chyba wypadało by o to zapytać .
- W sumie jest już wiosna więc nie mam nic do roboty
- Czyli się zgadzasz ?
- Yup

Elsa

- Kiedy chcesz wyruszyć ? - spytałam
- A tobie kiedy pasuje ?
- Szczerze nie wiem . Łatwo mi się będzie spakować . A co z Tobą ?
- Mam moją laskę więc nic więcej mi nie trzeba .
- To może ... jutro z rana ?
- Czemu by nie ?
- Czyli ustalone . Zatem proszę mi wybaczyć ,ale zacznę się pakować .
- Jasne już uciekam , ale mogę się rozejrzeć po zamku i jego okolicach ?
- Oczywiście .
Kiedy Jack wyszedł wyciągałam mały plecak który dostałam od Olafa jakiś czas temu . Zaczarowałam go tak aby wszystko co tam dawałam się zmniejszało , a sam plecak powiększał się w środku . Spakowałam dużo rzeczy . Mnóstwo ziół , książek , szamponów i mydeł ręcznie robionych , portfel na klucze i innych według mnie ważnych rzeczy . ( O których dowiecie się z czasem ) Kiedy  już byłam spakowana odłożyłam plecak na łóżko .  Był lżejszy niż myślałam . Postanowiłam się wyciszyć . Weszłam do łazienki , żeby Jack przypadkiem mnie teraz nie zobaczył . Rozebrałam się po czym otuliłam ciało miękkim ręcznikiem . Narzuciłam na siebie płaszcz z kapturem . Wyszłam z pokoju i szłam w stronę gorących źródeł , które tu były zanim się pojawiłam . Po chwili byłam na miejscu . Zdjęłam płaszcz  i weszłam do gorącej . parującej wody

Jack

Kiedy latałem i zwiedzałem zamek zauważyłem jak Elsa w jakimś płaszczu idzie w stronę lasku . Poleciałem za nią i dotarłem do ogromnych , gorących źródeł . Elsa zdjęła płaszcz i zauważyłem , że jest w samym ręczniku . Weszła w nim do wody i rozpuściła warkocz . Jej włosy delikatnie pływały wokół jej głowy . Kiedy do niej podleciałem bliżej Elsa miała miała zamknięte oczy i delikatny rumieniec na twarzy .
- Dalej o tym myślisz ?
Otworzyła szybko oczy .
- Jack duchu jeden proszę nie strasz mnie tak .
- Przepraszam
Wyraz jej rozgniewanych oczu złagodniał
- Jak chcesz to możesz się tu do mnie przyłączyć . Ręcznik masz w łazience , w twoim pokoju .
- Dobrze , to zaraz przylecę .
Poleciałem do pokoju , który Elsa zaproponowała mi wcześniej . Zdjąłem bluzę i spodnie . Po namyśle bokserki też . Ręcznikiem przepasałem biodra i poleciałem znów do Elsy . Dalej siedziała w tym samym miejscu . W jej wyglądzie zmienił się rumieniec na trochę większy . Kiedy wszedłem do wody Elsa znowu otworzyła oczy i lekko się uśmiechnęła .
- Odpowiesz teraz na moje pytanie ? - spytałem
- O ile ty odpowiesz potem na moje .
- Dobrze
- Dalej o tym myślę bo coś mi tu nie pasuje . Jak jedna decyzja może zaważyć o całym naszym świecie i do tego jeszcze jakiś o którego istnienia nie wiem , albo wiedzieć nie chcemy .
- Nie wiem , ale jeśli to prawda to może być ciekawie .
- Obawiam się , że może być za ciekawie .
- Jakie miałaś do mnie pytanie ?
- Miałam jakby wizje , albo przebłysk intuicji , który mówił mi ,że powinniśmy zacząć poszukiwania ów kluczy w Japonii .
- Dobrze czemu nie ?

Ostatni rozdział był strasznie krótki . W ramach przeprosin ten jest nieco dłuższy .