piątek, 25 grudnia 2015

Rozdział 13

Elsa

Po wyjściu z okolic świątyni wróciliśmy tą samą drogą w stronę jeziora ( A teraz mała ciekawostka to z świątynią to prawda a co do jeziora to nie mam zielonego pojęcia :D obawiam się , że jednak nie . ) Po paru minutach byliśmy nad brzegiem . Wszędzie wokół czuć zapach kwitnącej wiśni . Piękne drzewa rosły tak blisko , iż niektóre nawet " wchodziły " do wody . Była mniej więcej 12 , więc wyciągałam duży pojemnik z torby . Jak niemal w torbie pudełko też było zaczarowane . Pojawiało się w nim jedzenie w zależności od pory dnia i kraju . Otworzyłam je i w środku były 3 ryżowe kulki .  Dałam 2 Jack'owi i sobie zostawiłam jedną . Kiedy już zjedliśmy w ciszy , wyciągam wodę w buteleczkach . W nich woda pojawiała się co godzinę . Usiedliśmy koło siebie na trawie i patrzyliśmy jak kwitną wiśnie .
- Wiesz , że wiśnie kwitną przez tydzień maksymalnie dwa ? Dlatego Japończycy  obchodzą to święto Odpoczywają i cieszą oczy tym cudnym widokiem , ale głównie chodzi o to by uświadomić sobie kruchość ludzkiego życia .
- Jesteś chodzącą Wikipedią wiesz ?
- Przez ostatnie 250 lat tylko książki czytam , a mam tendencje do szybkiego zapamiętania tego co raz przeczytałam . Więc moja wiedza jest rozwinięta w wielu kierunkach .
- I tu jest wielka różnica między nami . Ja od 300 lat się bawię
- Od kiedy miałam 6 lat przestałam się bawić . Po tym jak skrzywdziłam Anie zawsze byłam  sama .
- Ale teraz już nie jesteś . W razie smutku wpadnij na biegun , albo  tam gdzie akurat jest śnieg ( czyli nie do Polski ;-; )
- Dzięki - mówiąc to nachyliłam się i poczochrałam Jak'a po włosach .
Jako , iż już zjedliśmy włożyłam butelki i pudełko do torby . Kiedy odwróciłam się z powrotem w  stronę Jack'a dziwnie się uśmiechał .
- Wiesz  , że oddam Ci zniszczenie mojej pięknej fryzury ...?
- Wiesz , że wygląda dokładnie tak samo jak chwile wcześniej ?
- Za to ty za chwilę będziesz wyglądać nieco inaczej , odpłacę się za czochranie mnie .
- Jakie czochranie ? Tu się przecież nic nie stało .
Zaczęliśmy chichotać . Jack zaczął mnie naglę łaskotać . Przez chwilę kiedy mnie atakował dusiłam się ze śmiechu , ale szybko wychwyciłam chwile gdy się odsłaniał i również zaczełam go łaskotać. Mimo , że turlaliśmy się po ziemi nikt nas nie zauważył . Kiedy już się opanowaliśmy Jack miał lekkie rumieńce .

Jack

Elsa miała ogromny rumieniec na policzkach ., a z jej twarzy nie schodził uśmiech przez jakiś czas .Elsie z warkocza został tylko parę górnych części splecionych włosów , większość wstążki wysunęła się z warkocza .Elsa zauważyła , że patrze na jej włosy i szybkim ruchem wyciągała wstążkę z włosów . Jej długie platynowe włosy lekko falowane , dzięki warkoczowi , opadały swobodnie na plecy .
- Chcesz coś zobaczyć ? - spytała
-To zależy
Wstała i podeszła do drzewa wiśni i przyłożyła do niego rękę . Zamknęła oczy i coś szeptała . Poczułem delikatny i ciepły wiatr . Kiedy Elsa odsunęła się od drzewa płatki kwiatów nie były już tylko różowe . Gdzieniegdzie były jeszcze inne kolory . Żółte Czerwone , Pomarańczowe , Zielone , Niebieskie , Fioletowe i ogólnie tęczowe .
- Mamo ! Mamo ! Patrz wiśnia którą dotykała tamta pani w niebieskie sukience , nagle stała się kolorowa  - zawołała jakaś mała dziewczynka .
- Niewidzie nikogo w niebieskiej sukience . A które drzewo ma niby kolorowe kwiaty ? - zapytała pani idąca obok dziewczynki .
Dziewczynka podeszła i dotknęła wiśni .
- To te .
- Niesamowite masz racje . Gdzie niby stoi ta pani ?
- Tu - powiedziała mała i podeszła do Elsy
Elsa uśmiechnęła się , kucnęła przed dziewczynką i zerwała jedno źdźbło trawy . Znowu coś szeptała i źdźbło zmieniło się w niedużą gałązkę wiśnie . Każdy kwiat miał inny kolor .
- Uważaj na tą gałązkę . Jest prawdziwa więc dbaj o nią . A teraz pokarz ją mamie .
Kiey dziewczynka poszła pokazać mamie gałązkę , Elsa patrzyła na nią z lekkim uśmiechem .
- To chyba pierwsza osoba poza strażnikami , która mnie widzi
- Widzisz masz już swoją pierwszą fankę . W tym tempie kiedyś będziesz taka znana jak ja .
Kiedy skończyłem mówić dostałem śnieżką w głowę . Już chciałem jej oddać kiedy ta mała podeszła i przytuliła Else . Wzruszyła się tym niewinnym gestem i zrobiła małego króliczka z śniegu .
- Nigdy Ci nie stopnieje . Tak długo jak będę żyć tak długo ten lód się  nie rozpuści .
Mała i jej mama po chwili poszły . Patrzyłem na Else jak stała w świetle Słońca , które pomału już chyliło się ku zachodowi . Wiatr rozwiewał wokół nas płatki wiśni .
Pierwszy dzień podróży , a ja już nie umiem wyobrazić sobie naszego pożegnania
( Bo się nie pożegnacie  , dopóki ja tak nie powiem :D )


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz