czwartek, 24 grudnia 2015

Rozdział 12


Jack

Powiem szczerze ten koń leciał o wiele szybciej niż przypuszczałem . Elsa powiedziała , że nazywa się Luna . Nadążałem za nią , ale jak na konia z lodu i śniegu nieźle się trzymała . Lecąc obok niej miałem wrażenie jakby była żywa , jakby nie została stworzona przez Else tylko przez tą samą siłę co wszystko na tym świecie . Jak wcześniej wchodziła  do pokoju w którym przebywałem , nie zauważyłem ,  że przebrała się . Sukienka na bardzo cienkich niemal przezroczystych ramiączkach cała niebieska . Do tego baletki , również niebieskie . Włosy zaplotła w warkocz , widziałem tam ciemno niebieską wstążkę wplecioną w włosy . Związane je miała białą wstążką któa opadała na jej plecy .
Patrzyła w przestrzeń . Po chwili przyłapała mnie na tym , że się jej przyglądam .
- Stało się coś ? - spytała
- Nic . Ładna sukienka .
- ... Dziękuje .... Nie bardzo wiedziałam jak zrobić yukate więc zrobiłam zwykłą sukienkę ....
Dla mnie nie była zwykła , a piękna 
- A po co yukata . To jest taka sukienka chińska nie ?
Zaśmiała się lekko
- Coś w ten deseń . Nie wiem jak wygląda więc nie mogłam jej odwzorować . O ile mnie czas nie myli teraz jest Hanami , czyli tradycyjny japoński zwyczaj podziwiania urody kwiatów, w szczególności kwiatów ozdobnych wiśni 
- Dzięki za wytłumaczenie .
- Proszę 
Lecieliśmy 2 godziny , gdybym wziął Else na ręce bylibyśmy tam w godzinę , ale w ten sposób porozmawialiśmy dłużej . Z bliżej nie znanych mi powodów ogromnie lubiłem z nią rozmawiać . Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym  . Czułem , które tematy powinienem omijać , działało to z obu stron . Kiedy dolecieliśmy już na miejsce Elsa poprosiła Lunę by poczekała w głębi parku , w którym wylądowaliśmy . Park Yoshina w Narze . 
- Elsa dlaczego to miejsce ? 
- Nie wiem . Powiedzmy , że to intuicja . 
Szliśmy przez ogromny park . Tylko nieliczne drzewa nie były jasno różowe . Wszędzie kwitły wiśnie , a pod nimi siedziały całe rodziny wpatrzone jak wiśnia gubi pomału pierwsze płatki . Przypomniało mi się , że u Elsy też kwitną wiśnie . Widziałem jak jej oczy błyszczały z podniecenia  . Nigdy nie opuszczała okolic Arendell . Kiedy sobie szliśmy cały czas prostą drogą , Elsa naglę stanęła . Obejrzała okolice po czym wzięła głęboki wdech . Ruszyła szybciej do przodu i po  chwili skręciła w prawo . Raz skręcała w lewo , raz w prawo aż doszliśmy do wielkiej świątyni .
- To tutaj - powiedziała głosem nie podobnym do niej
- Co ?
- Tutaj jest klucz - powiedziała już normalnie 
- Gdzie ? 
- Nie wiem poszukajmy . Ja na dole ty wyżej dobra ? 
Pokiwałem głową i wzleciałem nieco wyżej . Na dachu widziałem stare gniazdo , ale czułem od niego jakąś inną energie . Podleciałem do niego i wyjąłem z niego klucz . Był wielkości mojej dłoni , cały złoty , tylko w części gdzie teoretycznie się go by trzymało do otwarcia drzwi był jakiś symbol . Zleciałem na dół
- Znalazłem coś .
Przyszła z środka świątyni i podeszła do mnie 
- Mogę zobaczyć ? 
- Jasne 
Podałem jej klucz . Uśmiechnęła się
- Bliźnięta .
- Co bliźnięta ?
- To jest zodiakalny znak bliźniąt . 

Elsa 

- Pozwolisz , że go wytrę ? - spytałam
- Oczywiście
Wyjęłam pierwszą ściereczkę z brzegu - żółtą . Wytarłam cały klucz gdy na ścierce zauważyłam jakieś małe kamyczki . Przypominały mi ten , który moja kuzynka Roszpunka mi kiedyś wysłała . Ściągnęłam z szyi wisiorek i przyłożyłam do klucza żeby porównać kolory . Kiedy kamień dotknął klucza , który leżał na ściereczce klucz zaczął świecić , odsunęłam się i naglę na miejscu klucza pojawiła się dwójka dzieci . Chłopiec i dziewczynka .
Blond włosi z wielkimi pistacjowymi oczami . Mogli mieć nie więcej niż 14 lat . 
- Ehm ... Hejka - zaczęła nieśmiało dziewczynka
- Jestem Len - powiedział chłopak 
- A ja Rin - dodała dziewczynka - kiedy jesteśmy razem mówcie nam po prostu gemini .
- Jestem Elsa , a to Jack - przedstawiłam nas . 
Patrzyli na nas chwilkę po czym zaczęli mówić jednocześnie ( ogólnie to raczej do końca będą mówić jednocześnie )
- Którzy jesteśmy z kolei ?
- Pierwsi . Pomożecie nam znaleźć inne znaki ? - spytałam
- Pewnie . O ile się nie mylimy Waga powinna być gdzieś w okolicach Grecji . Chyba na tym całym Akropolu . A teraz przepraszamy , ale z powrotem wrócimy w formę klucza . Jak już będziecie mieć więcej mocy będziemy mogli przebywać z wami dłużej . Żebyśmy się znowu pojawili niech któreś z was wypowie nasze imię w sensie , że gemini . Do zobaczenia Elso i Jack'u . 
Pojawił się dym i zamiast Lena i Rin pojawił się klucz . Tyle , że tym razem był całkiem ciepły . Wyciągam z torby specjalny portfel i wsadziłam bliźnięta do przygotowanego przeze mnie wczoraj otworu z napisem " bliźnięta " 
- To było trochę dziwne - powiedział Jack
- Mogło być gorzej . Na szczęście zaczęliśmy od spokojnego znaku . Boję się co może być z innymi . Baran , Panna i Waga też powinni być w miarę spokojni , ale co do innych nie jestem pewna . 
- Mają ciekawe imiona nie ?
- Len to z japońskiego lewa strona , a Rin prawa więc jest tu taka mała gra słów . 
- Czy jest coś czego nie wiesz ?
- Hm ... co chciałbyś teraz zrobić ? Tego nie wiem , a Luna jeszcze nie odpoczęła .
- Może skoro jest to całe Hanami to pójdziemy tak jak inni oglądać kwitnącą wiśnie ?
- Dobrze . Fajnie by było gdyśmy w przyszłym roku mieli okazje tu wtedy być 
-  Było by bardzo miło , ale nie wiem co może odwalić Mrokowi i innym siłą ciemności . Ale jak na razie jestem na tak . 


Rozdział miał być krótszy , ale stara Karin się rozpisała :D 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz