niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział 1

Będę robić perspektywę Elsy i Jacka tam jak to wyglądam niżej XD miłego czytania :*

Jack

Mijałem wiele gór nim dotarłem do tych właściwych . Co w sumie jest dość niezwykłe bo jak Mikołaj mi kazał wykuć gdzie leży jakie miasto to całkiem to olałem , ale coś zaprowadziło mnie do Arendelle . Kiedy leciałem nad tym miastem zdziwiłem się . Dlaczego wygląda jak jakieś średniowieczne miasto ? Na Niebiesko-zielonych flagach widniała mała niebieska śnieżynka . Minąłem miasto poleciałem w stronę gór . Po chwili zauważyłem że na szczycie góry coś błyszczy w świetle księżyca . Od razu poleciałem do tego czegoś . Kiedy się zbliżyłem zobaczyłem ogromny lodowy pałac . Obleciałem go na około zauważyłem lodowy ogródek i szklarnię . Co jak na panujące tu warunki było niezwykłe na białym tle zielone zioła , kolorowe kwiaty , małe drzewka które zaczynały właśnie kwitnąć było też parę wiśni które już kwitły .
 Patrzyłem na nie kiedy usłyszałem delikatne nucenie . Przyjemny głos który zdawał się kierować w stronę tej szklarni . Podleciałem trochę wyżej i wtedy zauważyłem dziewczynę . Z góry trochę słabą ją widziałem . Zauważyłem tylko jej bardzo jasne włosy dość podobne do moich , niebieską sukienkę zrobioną jakby z ... lodu . Podeszła do roślin i delikatnie przejechała po listkach wiśni . Popatrzyła na swój palec . Nawet nie zauważyłem kiedy na jej ręce pojawiła się mała ściereczka . Dalej nucąc wycierała każdy listek ściereczką . Dużo później skończyła wycierać i wyszła z szklarni . Poszła do ogrodu i usiadła na ławeczce . Podleciałem do niej bliżej i zauważyłem parę szczegółów . Wyglądała na jakieś 19 lat . Mieliśmy taką samą karnację . Jej oczy były duże i turkusowe a usta pełne i czerwonawe . W pewnym momencie popatrzyła na mnie . Patrzyła mi w oczy i delikatnie się uśmiechnęła . Delikatnie pokiwała do mnie i zrobiła miejsce na ławce . Podleciałem bliżej jej i usiadłem obok niej ... pachniała mieszaniną jakiś ziół , ale pachniały całkiem ładnie .

Elsa
Szłam w kierunku szklarni i zaczęłam sobie trochę nucić . Kiedy weszłam do szklarni od razu poczułam zapach kwitnących wiśni . Podeszłam do nich i delikatnie przejechałam palcem po liściu było na nim trochę kurzu . Wyczarowałam sobie ściereczkę z lodu i zaczęłam wycierać wszystkie listki . Kiedy powycierałam wszystkie listki wyszłam ze szklarni i poszłam do lodowego ogrodu . Zrobiłam jakiś czas temu lodowe drzewa , kwiaty , małe zwierzątka niektóre nawet ożyły . Usiadłam na ławce siedziałam tak może minutkę kiedy poczułam , że ktoś się na mnie patrzy . Otworzyłam oczy i nikogo nie widziałam , popatrzyłam do góry i w tedy zauważyłam jakiegoś chłopaka . Unosił się może z 7 metrów . Ubrany był w niebieską bluzę z białymi elementami , brązowe spodnie i nie miał butów . W ręce trzymał kij . Miał białe włosy i bardzo jasną karnację . Do tego ładne niebieskie oczy . Patrzyliśmy sobie w oczy po czym delikatnie się uśmiechnęłam , zachęcająco mu pomachałam i zrobiłam mu miejsce obok mnie żeby mógł usiąść . Po chwili wahania usiadł obok mnie .
- Witaj Jack . Jestem Elsa - przedstawiłam się
- Hej - przywitał się - Zaraz skąd wiesz jak mam na imię ? -zapytał
- Wiele czytałam , ale dopiero dziś natrafiłam na książkę i strażnikach marzeń - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem .
- I od razu w nas uwierzyłaś ? -zapytał z wątpliwością
- Jeżeli istniała by szansa , że byłby ktoś kto umiałby to samo co ja to wierzyła bym - powiedziałam czując jak zaczynam się rumienić - Dlatego na początku nie wierzyłam , ale kiedy doszłam do informacji o tobie ... -zawahałam się
- Tak ?... - Próbował mi pomóc
- Uwierzyłam , że może nie tylko ja mam tę moc -wyszeptałam
- Jaką moc ? -spytał
Wyprostowałam się i głęboko odetchnęłam
- Mam moc panowania nad lodem , śniegiem - powiedziałam
Popatrzyłam na niego przyglądał się mi i miał szeroko otwarte oczy w których było widać w jak wielkim szoku jest przez to co mu powiedziałam
- Masz moc władania lodem ? - spytał lekko jąkając
Pokiwałam głową i stworzyłam małego , niebieskiego motylka .
Motylek delikatnie nas okrążył , po czym usiadł Jackowi na ręce . Jack delikatnie dotknął go . Po chwili motylek poleciał w głąb ogrodu , ale raczej nie będzie samotny ma wiele podobnych sobie motylków .
- Niesamowite - szepnął 
- Dziękuje - zarumieniłam się jeszcze bardziej - Masz może ochotę na coś do jedzenia ? - zapytałam
- Jeżeli to nie jakiś problem - odpowiedział uśmiechając się 
- A na co masz ochotę ? - spytałam
- Na to co akurat masz - powiedział cały czas się uśmiechając 
- To może inaczej co najbardziej lubisz jeść ? Bo ja raczej nie jem -powiedziałam
- Mogą być ciasteczka i gorąca czekolada - powiedział 
- Dobrze to pójdę do szklarni i narwę jakiś ziół-powiedziałam mu

Jack

Kiedy Elsa poszła do szklarni myślałem , że wybuchnę . Jest ktoś taki jak ja . I ten ktoś jest dziewczyną i to całkiem ładną . Ale zaraz czy ona powiedziała że raczej nie je . Wygląda chudo ale nie aż tak . Podszedłem do szklarni i zauważyłem jak klęka przy jakiś roślinach . Pogłaskała je po czym niektórym urwała parę listków . Wyszła z szklarni i poszła do kuchni wyciągnęła masło , cukier , jajko , woreczek z startą wanilią , mleko i mięte . Zaczęła od pomieszania masła , cukru , żółtka z jajka i wanilii .Uformowała z nich kuleczki i zamroziła (według przepisu 2 h w lodówce :D taki tam przepis ) I dała je do piekarnika na 175 stopni . Z szafki wyciągnęła dość dużo czekolady 1/3 dała do małego garnuszka i zaczęła topić resztę dała do większego . Po jakiś 12 minutach w których opowiedzieliśmy swoje historię (Które każdy zna a mi się nie chcę o nich pisać XD ) wyciągnęła ciasteczka z piekarnika i polała je czekoladą . Do 2 kubków nalała gorącą czekoladę i postawiła wszystko na stół .
- Gotowe - Powiedziała uśmiechając się do mnie .
- Smacznego - powiedziałem 
- Smacznego - odpowiedziała 
I zaczęliśmy jeść ciasteczka upieczone przez Else . 



No i jak podobało wam się jakoś ? Ciasteczka przepisu mojej babci :D 

Przywitanie i Prolog

Witam
To mój pierwszy blog na poważnie :) wcześniej zaczęłam o zupełnie innej tematyce i z pomocą znajomej . Teraz mam zamiar prowadzić bloga sama . W miarę regularnie . Bez zbędnego przedłużania prolog,

 250 lat po akcji filmu Kraina Lodu

Elsa oddała królestwo swojej siostrze jakieś 250 lat temu. Mieszka teraz w swoim pałacu . . Samotność nie przeszkadzała jej jakość szczególnie . Z Arendelle wzięła , wiele kopi książek . Mimo upływu 250 lat nie zmieniła się prawie wcale . Trochę urosła , włosy stały się jeszcze trochę jaśniejsze i dłuższe . Elsa nie zdawała sobie sprawy jak wiele czasu minęło od odejście z Arendelle . Zauważyła , że od kiedy opuściła Arendelle nie odczuwała już głodu , senność również jej nie dokuczała . Wieczorami kiedy była pełnia brała jakąś książkę i czytała ją w swoim małym lodowym ogródku. Pewnej pełni wzięła książkę o strażnikach marzeń . Kiedy czytała ją przypomniała sobie jak matka opowiada jej o Mikołaju , Wróżce Zębuszce , Króliku Wielkanocnym  i Pisakowym Ludku . Kiedy czytała zauważyła informacje o Jacku Mrozie . Zaciekawiło ją to więc uważnie czytała każdą informacje o nim .
- Czyżby istniał ktoś z takimi mocami jak ja ? - Pytała sama siebie
Czytała dalej o całej piątce na końcu zauważyła , że została wyrwana ostatnia kartka . Z myślą o strażnikach idzie się położyć na łóżko . Z niego miała wspaniały widok na księżyc . Nie wiedzieć czemu strasznie lubiła patrzeć na księżyc i z nim rozmawiać . Lubiła to od zawsze .
- Przyjacielu czy oni naprawdę istnieją ? -zapytała się go- Jeśli tak czy mógłbyś dać mi jakiś znak ? -poprosiła.
Popatrzyła chwilę jeszcze na swojego przyjaciela po czym poszła zajmować się ziołami. Nie wiedziała czemu ale mimo mrozu rośliny rosły bardzo szybko . Mimo iż panowała nad mrozem , śniegiem i lodem cała flora stała się jej hobby ... teraz to rzeczywiście zaczęło do niej pasować jej stare przezwisko " wiedźma " .

3 lata po akcji filmu Strażnicy Marzeń 

Wszyscy strażnicy zebrali się u Mikołaja . Księżyc chciał im coś przekazać . Kiedy wszyscy strażnicy się zebrali do pomieszczenia wpadł pierwszy promień Księżyca . Skierował się na ogromny globus i pokazał im jedno osamotnione światełko które świeciło się na niebiesko . Co było naprawdę niezwykle skoro reszta świeciła się na złoto. .
- Księżycu o co chodzi ? - Zapytał Mikołaj
Wszyscy spojrzeli na to miejsce .
-Tam są przecież wysokie góry ! - zapiszczała Ząbek
-Tak więc co tam robi jakieś dziecko - zaniepokoił się Mikołaj
Jack tylko wzruszył ramionami . Pewnie jego lub jej rodzice są w podróży na szczyt góry .
-To chyba nie jest normalne , żeby księżyc pokazywał nam jakieś tam dziecko . Ono musi być jakieś niezwykłe - powiedział zając - zwłaszcza że to światło jest niebieskie ...
- Możliwe zając możliwe - pomrukiwał Mikołaj -Ktoś powinien to sprawdzić
Piasek pomachał rękami i zrobił nad głową dużą strzałkę skierowaną na Jacka .
- No nie wiem przyjacielu - powiedział zająć - Jack pewnie sobie nie poradzi ...
- Miałbym sobie nie poradzić z jakimś dzieckiem ? - zakpił Jack
- W Ciebie i tak dzieci nie wierzą więc raczej i tak cię nie zobaczy-stwierdził Zając - Po  za tym to dziecko będzie inne od reszty . Księżyc je wyróżnił .
 - Czyli myślisz uszaty , że sobie nie poradzę ? - Zapytał drwiąco Jack
 - Ty nigdy niczego nie bierzesz na poważnie ! - Wkurzył się Zając
 -Uspokójcie się - Powiedziała Zębuszka
 Księżyc skierował swoje światło z globusa na Jacka .
 - No ta ja już lecę zobaczyć o co chodzi z tym dzieckiem -zawołał Jack i już go nie było.
- Zrobiłeś to specjalnie -stwierdziła Ząbek
- Ta ... Jack raczej by się nie zgodził , żeby lecieć -odpowiedział zając
-Ale księżyc chciał żeby właśnie on leciał ... ciekawe dlaczego - Myślał na głos Mikołaj

I jak się wam na razie podoba ? może i wstęp ale bardzo mi zależy żeby Tobie się podobało ;) od pierwszego rozdziału będą pojawiać się zdjęcia :*